Kiedy zmieniasz swoje nawyki żywieniowe i zaczynasz jeść lepiej niż dotychczas, jedzenie na mieście może zacząć sprawiać trudności. Sprawdź, na co możesz się natknąć.
Idziesz do restauracji na obiad. Myślisz: „Teraz sobie usiądę, zamówię, samo się zrobi i zdrowo zjem”. A jak to wygląda? Jak jest duży ruch, dużo gości na sali, to jedyne, co słychać na kuchni (oprócz przekleństw), to krzyk kelnera: „Dawaj talerz, bo się niecierpliwią przy stoliku! Nie ma czasu na wydziwianie!”.
Jedzenie na mieście od kuchni
Obok siebie smaży się kotlet panierowany i bez panierki. Do frytownicy wrzuca się panierowane jedzenie, więc nawet frytki zawierają gluten. W lodówce mogą leżeć panierowane produkty – bierzesz jeden, okruszki spadają na mięso bez panierki, smażysz, nie zauważasz. Głupia sól zawiera gluten/mąkę/bułkę – obtaczasz mięso albo rybę w mące, ręką dodajesz trochę soli i już masz w niej gluten. Bierzesz sobie czystą, nieużywaną przez nikogo deskę, żeby gość dostał bezpieczne jedzenie. Odwracasz się na chwilę, a tu kto inny musi akurat przekroić bułkę, więc robi to na „twojej” desce, ale przecież ręką zgarnął okruszki, więc o co ten krzyk?
Prosisz, żeby usmażyli ci mięso na smalcu, bo nie chcesz tanich olejów roślinnych? Niby dobrze, widziałem jednak gotowe smalce, które miały napis „zawiera gluten” i to nawet nie śladowe ilości, tylko normalnie. No dobra, to może niech usmażą na maśle klarowanym? Wtedy będzie zdrowo i bezpiecznie. O ludzka naiwności, chemicy z przemysłu spożywczego i na to mają patent. Robią „masełka klarowane”, które są z różnych olejów.
To może sałatkę z sosem winegret? Co tam może być nie tak? Mnóstwo knajp ma za darmo lodówki i zamrażarki od firm prowadzących hurtownie spożywcze dla gastronomii i trzeba od nich brać ich produkty, w tym wszelkie sosy z proszku. Niby jesz sos tylko z oliwy, a tak naprawdę jedynie główny chemik wie, co tam dali.
Żeby to wszystko miało ręce i nogi, miałem osobne lodówki w restauracji, osobne deski, noże, podzieloną kuchnię na części, gdzie nie mają prawa leżeć produkty zbożowe i mleczne. Kelnerzy i kucharze normalni i w „normalnych” restauracjach mogą być przekonani, że dane danie jest bezpieczne. Ale ja z doświadczenia swojego i kolegów po fachu wiem, że jedzenie na mieście to rosyjska ruletka.
Jak to wygląda z „naszej” strony?
Byłem z żoną na urlopie, znaleźliśmy zajazd, gdzie dawali nam jedzenie dokładnie takie, jakie chciałem. Wybierałem i tak rzeczy bezpieczne, typu rosół z samą marchewką, kwaśnica na gotowanych żeberkach, niczym niezaciągana, gotowana golonka, duszone na parze żeberka, wątróbka bez mąki. Jako dodatek dobieraliśmy np. ogórki małosolne.
Raz nam dali trochę gotowanej kapusty do żeberek. Przychodziliśmy tam codziennie od kilku dni, cała obsługa wiedziała, że dziwnie jemy, ale ja im mówiłem, że jestem bezproblemowy, po prostu chcę coś zjeść i nie muszą trzymać się swoich lokalowych standardów. Zatem dodali nam tę kapustę do dania. Mówię do Asi: „Nie jedz”. Proszę kelnera. Mówię mu, aby zamienił nam dania i powiedział na kuchni, że zasmażka też ma gluten. Kucharz wychodzi i mówi, że tam są tylko trzy łyżki mąki na pięciolitrowy garnek i że przecież tak naprawdę tej mąki tam nie ma. Tłumaczę mu, że rozumiem, że to mu się nie mieści w głowie, ale taka znikoma ilość też jest dla Asi niebezpieczna i niech już będą te bezpieczne ogórki małosolne.
Niestety jedzenie na mieście często jest po prostu ryzykowne.
Jakie jest rozwiązanie?
Gotować samemu. To najlepsze rozwiązanie. No dobra, czasem trzeba gdzieś wyjść. Wtedy lepiej sprawdzić, co mają w danej knajpie w menu i jak to można bezpiecznie zmodyfikować, najlepiej tak, żeby to było jak najprostsze. Czyli co? Przykładowo: mięso lub ryby z grilla, rosół, barszcz. Wszelkie pieczenie są zazwyczaj w sosie. Chcesz być cwany i mówisz, że chcesz bez sosu? Zazwyczaj mięso jest podgrzewane w sosie i po prostu z niego wyjmowane. Surówki strach brać, lepiej poprosić o jakiś miks sałat, a zamiast sosu – o przyprawy i oliwę z oliwek. Desery? Oj, tu to już jak na polu minowym, ja bym się nie odważył.
Oczywiście tak naprawdę nikt nigdy nie jest pewien, co w efekcie końcowym dostanie na stół. Chyba że restauracja jest chociaż trochę bezglutenowa lub pracuje w niej ktoś, kto jest chory na jakaś chorobę cywilizacyjną i jest na diecie paleo.
Chcesz się nauczyć gotować? Sprawdź:
- Potrawy z ryb i owoców morza
- Potrawy z mięsa
- Podroby, z czym to się je?
- Deser paleo
- Potrawy z jajek
- Sałatki, dania z warzyw, twarożki bezmleczne
- Wariacje z sosem winegret
Sprawdź nasze e-booki kulinarne:
Autor
Paweł Jackowski
Kiedy zmieniasz swoje nawyki żywieniowe i zaczynasz jeść lepiej niż dotychczas, jedzenie na mieście może zacząć sprawiać trudności. Sprawdź, na co możesz się natknąć.
Idziesz do restauracji na obiad. Myślisz: „Teraz sobie usiądę, zamówię, samo się zrobi i zdrowo zjem”. A jak to wygląda? Jak jest duży ruch, dużo gości na sali, to jedyne, co słychać na kuchni (oprócz przekleństw), to krzyk kelnera: „Dawaj talerz, bo się niecierpliwią przy stoliku! Nie ma czasu na wydziwianie!”.
Jedzenie na mieście od kuchni
Obok siebie smaży się kotlet panierowany i bez panierki. Do frytownicy wrzuca się panierowane jedzenie, więc nawet frytki zawierają gluten. W lodówce mogą leżeć panierowane produkty – bierzesz jeden, okruszki spadają na mięso bez panierki, smażysz, nie zauważasz. Głupia sól zawiera gluten/mąkę/bułkę – obtaczasz mięso albo rybę w mące, ręką dodajesz trochę soli i już masz w niej gluten. Bierzesz sobie czystą, nieużywaną przez nikogo deskę, żeby gość dostał bezpieczne jedzenie. Odwracasz się na chwilę, a tu kto inny musi akurat przekroić bułkę, więc robi to na „twojej” desce, ale przecież ręką zgarnął okruszki, więc o co ten krzyk?
Prosisz, żeby usmażyli ci mięso na smalcu, bo nie chcesz tanich olejów roślinnych? Niby dobrze, widziałem jednak gotowe smalce, które miały napis „zawiera gluten” i to nawet nie śladowe ilości, tylko normalnie. No dobra, to może niech usmażą na maśle klarowanym? Wtedy będzie zdrowo i bezpiecznie. O ludzka naiwności, chemicy z przemysłu spożywczego i na to mają patent. Robią „masełka klarowane”, które są z różnych olejów.
To może sałatkę z sosem winegret? Co tam może być nie tak? Mnóstwo knajp ma za darmo lodówki i zamrażarki od firm prowadzących hurtownie spożywcze dla gastronomii i trzeba od nich brać ich produkty, w tym wszelkie sosy z proszku. Niby jesz sos tylko z oliwy, a tak naprawdę jedynie główny chemik wie, co tam dali.
Żeby to wszystko miało ręce i nogi, miałem osobne lodówki w restauracji, osobne deski, noże, podzieloną kuchnię na części, gdzie nie mają prawa leżeć produkty zbożowe i mleczne. Kelnerzy i kucharze normalni i w „normalnych” restauracjach mogą być przekonani, że dane danie jest bezpieczne. Ale ja z doświadczenia swojego i kolegów po fachu wiem, że jedzenie na mieście to rosyjska ruletka.
Jak to wygląda z „naszej” strony?
Byłem z żoną na urlopie, znaleźliśmy zajazd, gdzie dawali nam jedzenie dokładnie takie, jakie chciałem. Wybierałem i tak rzeczy bezpieczne, typu rosół z samą marchewką, kwaśnica na gotowanych żeberkach, niczym niezaciągana, gotowana golonka, duszone na parze żeberka, wątróbka bez mąki. Jako dodatek dobieraliśmy np. ogórki małosolne.
Raz nam dali trochę gotowanej kapusty do żeberek. Przychodziliśmy tam codziennie od kilku dni, cała obsługa wiedziała, że dziwnie jemy, ale ja im mówiłem, że jestem bezproblemowy, po prostu chcę coś zjeść i nie muszą trzymać się swoich lokalowych standardów. Zatem dodali nam tę kapustę do dania. Mówię do Asi: „Nie jedz”. Proszę kelnera. Mówię mu, aby zamienił nam dania i powiedział na kuchni, że zasmażka też ma gluten. Kucharz wychodzi i mówi, że tam są tylko trzy łyżki mąki na pięciolitrowy garnek i że przecież tak naprawdę tej mąki tam nie ma. Tłumaczę mu, że rozumiem, że to mu się nie mieści w głowie, ale taka znikoma ilość też jest dla Asi niebezpieczna i niech już będą te bezpieczne ogórki małosolne.
Niestety jedzenie na mieście często jest po prostu ryzykowne.
Jakie jest rozwiązanie?
Gotować samemu. To najlepsze rozwiązanie. No dobra, czasem trzeba gdzieś wyjść. Wtedy lepiej sprawdzić, co mają w danej knajpie w menu i jak to można bezpiecznie zmodyfikować, najlepiej tak, żeby to było jak najprostsze. Czyli co? Przykładowo: mięso lub ryby z grilla, rosół, barszcz. Wszelkie pieczenie są zazwyczaj w sosie. Chcesz być cwany i mówisz, że chcesz bez sosu? Zazwyczaj mięso jest podgrzewane w sosie i po prostu z niego wyjmowane. Surówki strach brać, lepiej poprosić o jakiś miks sałat, a zamiast sosu – o przyprawy i oliwę z oliwek. Desery? Oj, tu to już jak na polu minowym, ja bym się nie odważył.
Oczywiście tak naprawdę nikt nigdy nie jest pewien, co w efekcie końcowym dostanie na stół. Chyba że restauracja jest chociaż trochę bezglutenowa lub pracuje w niej ktoś, kto jest chory na jakaś chorobę cywilizacyjną i jest na diecie paleo.
Chcesz się nauczyć gotować? Sprawdź:
- Potrawy z ryb i owoców morza
- Potrawy z mięsa
- Podroby, z czym to się je?
- Deser paleo
- Potrawy z jajek
- Sałatki, dania z warzyw, twarożki bezmleczne
- Wariacje z sosem winegret
Sprawdź nasze e-booki kulinarne:
Autor
Tagi
Administratorem Państwa danych osobowych jest osobowych jest Iwona Wierzbicka, prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Ajwendieta Dietetyka Kliniczna Iwona Wierzbicka (NIP: 9910011175). Dane osobowe przetwarzane będą wyłącznie w prawnie usprawiedliwionych celach administratora danych polegających na prezentowaniu komentarzy dotyczących funkcjonowania serwisu internetowego oraz jakości towarów i usług w nim dostępnych. Podanie przez Państwa danych osobowych jest dobrowolne, ale też niezbędne do opublikowania komentarza. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Państwa danych osobowych mogą Państwo znaleźć w naszej Polityce prywatności na temat zasad przetwarzania danych osobowych.
Podobne tematy
Batat, maniok i ziemniak – porównanie
Ziemniak - najmniej kaloryczny i najmniej zasobny w węglowodany, zatem niesłusznie się go osoby odchudzające boją. Ma o połowę mniej węglowodanów niż maniok. Ma najmniej celulozy i skrobi przez co może być najlepiej tolerowany jeśli
WIĘCEJ >Topinambur – właściwości i przepisy
Topinambur to korzeń rośliny zwanej słonecznikiem bulwiastym. Do Europy dostał się dzięki odkryciom geograficznym, a do naszego pięknego kraju przyjechał na początku 1700 roku. W czasach prekolumbijskich uprawiali go Indianie Ameryki Północnej z plemienia Topinamboore….
WIĘCEJ >Jak robić zakupy? Sprawdź!
Jak bumerang powracają tematy w stylu: nie mam co jeść, nie mam gdzie kupić, czy nie umiem zrobić. Dziś pokażemy wam, jak wyglądają zakupy w Ajwen. Zwykle gdy już znajdziemy jakieś miejsce, gdzie można kupić coś…
WIĘCEJ >Jak powinien wyglądać prawidłowy stolec?
Wstydliwa czynność, którą wykonuje każdy z nas, każdego dnia. Niestety, zdarza się, że tak nie jest, chociaż powinno. Jest to ważna, naturalna i fizjologiczna potrzeba naszego organizmu. Mówią: „Co wchodzi jednym końcem, wychodzi drugim”. To…
WIĘCEJ >