Podczas stosowania diety czeka nas bardzo dużo niespodzianek. Są osoby, które fantastycznie chudną. Przechodzą na dietę i momentalnie chwalą się spadkiem 5–10 kg w ciągu miesiąca albo zrzucają 2–4 kg w tydzień. Czy jest to szybkie tempo czy wolne?
Zazwyczaj zależy ono od tego, jak właściwie wygląda dieta. Jeżeli stosujemy głodówkę i w ciągu tygodnia tracimy 4 kg, to jest to zdecydowanie zbyt szybki spadek wagi. Taka dieta wręcz zagraża zdrowiu. Jeżeli natomiast przechodzimy na dietę pełnowartościową i nasz organizm po prostu bardzo szybko pozbywa się zbędnych kilogramów, wówczas trudno mówić o wynikającym z tego niebezpieczeństwie. W jaki sposób mielibyśmy sprawić, by nasza waga nie spadała tak szybko? Ewentualnie trzeba byłoby powrócić do rzeczy, które wcześniej powodowały tycie, a to przecież nie jest rozsądne rozwiązanie. Można byłoby jeść więcej. Jeżeli jednak ktoś na diecie nie ma takiej potrzeby, bo najada się do syta, to również staje się to problemem.
Dieta – mamy problem
Według mnie dieta w ogóle jest dość problematyczna. Niektórzy w tej dietetycznej rzeczywistości świetnie sobie radzą, inni z kolei niekoniecznie dobrze w niej funkcjonują. Przy zmianie sposobu odżywiania często czyhają na nas niespodzianki.
Zdarza się, że początkowo wszystko idzie dobrze, ale pewnego dnia waga zatrzymuje się i stoi tydzień, dwa albo trzy tygodnie. Zaczynają pojawiać się pytania: czy jest to moja wina, czy jest to wina diety? Czy po prostu dieta zadziałała tak, że pozbyliśmy się tylko wody i nic więcej się nie wydarzy? A może pozbyliśmy się mięśni i na tym koniec? A może po prostu tak to jest z dietami, że chudnie się tylko do pewnego momentu, a później już nie? W takiej sytuacji do akcji wkracza dietetyk, który jest w stanie ocenić sytuację. Być może uzna, że trzeba coś zmienić w samej diecie, bo to w niej tkwi problem.
Mogę mieć w moim gabinecie cztery bardzo podobne osoby, które przyniosą mi cztery niemal identyczne wyniki badań krwi – insulinę, cukier i hormony tarczycy – a okaże się, że każda z nich będzie zupełnie inaczej chudła. Jedna schudnie szybko, druga będzie chudła bardzo wolno, trzecia nie schudnie wcale, a czwarta wręcz utyje.
Ogromny wpływ na reakcję pacjenta na dietę ma jego wcześniejsze odżywianie:
- czy organizm był odżywiony, czy też nie?
- czy w organizmie jest insulinooporność, czy też jej nie ma?
Zdarza się, że część komórek jest zamkniętych na działanie insuliny, a część otwartych. Może być też tak, że organizm produkuje ogromne ilości tego hormonu, ale tylko pod wpływem określonych czynników. Może się tak dziać np. na skutek zjedzenia kromki chleba czy nawet kawałka mięsa. Chcesz wiedzieć więcej? Obejrzyj film o insulinooporności.
Ile posiłków i jaka dieta?
U jednych osób świetnie się sprawdzają trzy posiłki, u innych niezbędne będą cztery. Jeszcze inne będą funkcjonowały tylko na dwóch. Błędne jest kategoryczne twierdzenie, że jedna dieta jest superdietą, bo działa na wszystkich, a inna jest zła, bo nie działa. Zazwyczaj diety – osobiście jestem zwolennikiem diet niskowęglowodanowych – świetnie się sprawdzają w przypadku większości osób pod warunkiem, że są dobrane indywidualnie. Trzeba wziąć pod uwagę ilość białka, tłuszczu i węglowodanów w diecie.
Sprawdź: Dieta od podstaw: makroskładniki
Część osób będzie znakomicie funkcjonować na jajkach, warzywach i mięsie. Z kolei dla innych niezbędne będzie włączenie do diety kasz czy owoców. U jednych owoce będą powodowały gwałtowne przybieranie na wadze, a u drugich nie będą miały żadnego wpływu.
Dzienniczek żywieniowy
W całym procesie dietetycznym bardzo istotne jest prowadzenie dzienniczka, do czego was zachęcam. Jeżeli podejmujesz decyzję o samodzielnym kontrolowaniu diety – załóż dzienniczek. Zapisuj w nim codzienny poranny pomiar wagi i obserwuj, w jaki sposób żywność wpływa na twoją wagę. Przeczytaj zasady prowadzenia dzienniczka żywieniowego.
Wygodnie i skutecznie możesz prowadzić dziennik żywieniowy w aplikacji Ajwendieta.
Jeśli sam nie będziesz potrafił wyciągnąć z tych zapisków żadnych wniosków, na pewno poradzi sobie z tym dietetyk.
8 powodów, dlaczego dieta nie działa
Dlaczego czasami jest tak trudno schudnąć? Dlaczego dieta nie działa? Podzieliłam to zagadnienie na osiem głównych problemów:
- Źle dobrana dieta.
- Za dużo jedzenia w ciągu całego dnia.
- Za mało jedzenia w ciągu całego dnia.
- Zasilanie potreningowe lub powysiłkowe nieadekwatne do zapotrzebowania.
- Za mało lub za bardzo odżywcza żywność.
- Zbyt częste lub zbyt rzadkie jedzenie.
- Zaburzenia hormonalne lub inne zaburzenia w organizmie.
- Zbyt duże lub zbyt małe porcje na jeden posiłek.
1. Źle dobrana dieta
Źle dobrana dieta to taka, która nie ma prawa działać na osobie, która ją stosuje. Może być tak, że ściągnęliśmy dietę z internetu albo wzięliśmy ją od koleżanki, która zrzuciła 10 kg w miesiąc. Liczymy na to, że schudniemy podobnie.
Często słyszymy też, że diety opierają się na kaloriach. Wyliczamy więc sobie prawidłowe proporcje, sugerujemy się zasadą, by jeść co trzy albo nawet co dwie godziny oraz sięgamy tylko po określone produkty. Okazuje się jednak, że u jednych pewne diety sprawdzają się świetnie, ale u innych nie działają wcale. Zdarzają się nawet sytuacje, w których ktoś schudł 10 kg w ciągu miesiąca, a ktoś inny w tym czasie tyle samo przytył albo nie zauważył żadnej różnicy. Jedna osoba może czuć się wspaniale, a druga może cierpieć, np. na zaparcia albo biegunki. Przede wszystkim więc dieta powinna być indywidualnie dobrana do osoby, która ma ją stosować.
Kiedy dieta może być źle dobrana?
Przykładowo w sytuacji, gdy mamy problem z insuliną i stosujemy dietę, która nam tę insulinę dodatkowo stymuluje (stymuluje trzustkę). Często uważamy, że tycie jest genetyczne albo rodzinne – wszyscy bliscy byli otyli, więc ja też mam skłonności do otyłości. Powiedziałabym raczej, że jest to kwestia pewnych przyzwyczajeń, ulubionych potraw, jakichś rodzinnych rytuałów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Załóżmy, że babcia odżywiała się w określony sposób i przekazała ten sposób odżywiania się swojej córce. Córka, która jest w ciąży, nadużywa węglowodanów: pije słodkie napoje, soki owocowe, spożywa dużo owoców, pieczywo, pączki, drożdżówki… Słowo „nadużywa” jest oczywiście pojęciem względnym. Może się jednak okazać, że w ciągu całego dnia doliczymy się u kobiety pięciu porcji produktów węglowodanowych. Do tego dojdą jeszcze przekąski, bo była głodna. Oznacza to, że stale dostarczała pewne ilości węglowodanów czy też materiału energetycznego dla rozwijającego się płodu.
Matka, która produkuje większe ilości insuliny, przekazuje ten hormon swojemu dziecku. Tak jak dziecko matki alkoholiczki rodzi się z głodem alkoholowym (analogicznie jest z narkotykami), tak – niestety – bardzo podobne działanie ma insulina. Ona również wywołuje nałóg w organizmie, jakim jest potrzeba jedzenia (jest to efekt hipoglikemii wtórnej).
Żywienie dzieci
Jeżeli matki miały w ciąży podwyższony poziom insuliny, ich dzieci również będą miały podwyższoną insulinę, a także często większy apetyt. Według niektórych zaleceń należy karmić niemowlaka na zawołanie, czyli wtedy, kiedy ma taką potrzebę. Problem w tym, że dziecko będzie miało większe potrzeby, ponieważ było stymulowane insuliną. W efekcie częściej karmione, również może utyć. W następstwie tego może mieć później kłopoty ze spaniem – w nocy potrzebuje więcej jedzenia, więc się budzi. Rady dla matek są takie, by podawać wtedy dziecku kaszkę, ponieważ jest ona bardziej sycąca. To jednak znowu napędza apetyt dziecka. Cały czas jest stymulowany jego mechanizm insuliny, dalej ma podtrzymywany apetyt i zwykle zgłasza większe zapotrzebowanie na jedzenie.
Niektórzy mówią, że ich dziecko stale by coś jadło. To nie jest genetyczne, powiedziałabym raczej, że jest to pewna skłonność, schemat odżywiania przekazywany z pokolenia na pokolenie. Wystarczy spojrzeć na tradycyjny polski obiad: zupa (często zagęszczona mąką), kotlet mielony z panierką albo na Śląsku – rolady z sosem, kluski, ziemniaki, frytki dla dzieci, do tego kompot, a po obiedzie coś słodkiego.
Jeżeli dziecko ma większe wyrzuty insuliny, to będzie miało większą tendencję do tycia.
Zwrócę jeszcze uwagę na problem z rozregulowanym mechanizmem insulina-glukagon, gospodarką hormonalną związaną z cukrem czy nawet z tarczycą. Jeśli będziemy stosować dietę opartą na węglowodanach, nie zauważymy praktycznie żadnych efektów. Wielu dietetyków zaleca zmianę diety opartej na produktach przetworzonych na dietę mniej przetworzoną. Są w niej produkty pełnoziarniste, ciemne pieczywo, grube kasze, wartościowe kasze, kasze z pełnego przemiału, zamiast mąki oczyszczonej 500 (mąka na przykład 1500 albo 2000). Takie rozwiązanie niekoniecznie przyniesie pożądany skutek. Właściwie polega ono tylko na tym, że te zalecane węglowodany wolniej się uwalniają. Jednak wciąż to robią i cały czas są dostarczane, zwykle w pięciu posiłkach. Jemy częściej, co prawda mniej przetworzone produkty, ale wciąż spożywamy węglowodany. Jeśli u kogoś był zepsuty mechanizm insulinowy i to on powodował tycie, to nie usuniemy przyczyny tycia. Zmieniliśmy tylko rodzaj węglowodanów, ale wciąż je podajemy. Obejrzyj webinarium na temat węglowodanów.
Produkty pełnoziarniste
Dodatkowo możemy sobie przysporzyć innych problemów. Produkty pełnoziarniste zawierają również substancje antyodżywcze i błonnik, a nie każdy organizm dobrze na to reaguje. Coraz więcej osób miewa problemy ze wzdęciami, zaparciami bądź z biegunkami, ma nadwrażliwe jelita czy refluks. Produkty pełnoziarniste nasilą ten problem. Będzie on jeszcze większy, jeśli przejdziemy na produkty oczyszczone, ponieważ szybciej je strawimy i szybciej odłożymy w tkankę tłuszczową.
Dowiedz się więcej o żywieniu dzieci – przeczytaj artykuł Dieta a emocjonalność u dzieci oraz posłuchaj podcastu Żywienie dzieci od brzucha
Cały proces polega na tym, że insulina obniża poziom cukru we krwi, ponieważ sam cukier jest toksyczny – zachodzi glikacja, czyli przyłączanie się cząsteczek cukru do białek, co uszkadza nasze komórki (z tego powodu wskaźnikiem kontroli cukrzycy jest badanie hemoglobiny glikowanej). Jeżeli cukier we krwi wzrasta, uwolnienie się insuliny jest naturalnym mechanizmem obronnym organizmu. Wszystko pakowane jest w komórki tłuszczowe, ponieważ z punktu widzenia życia bezpieczniej jest mieć tkankę tłuszczową niż wysoki poziom cukru.
U dzieci często objawia się to nadmierną aktywnością. Zwykle są nadpobudliwe, biegają, krzyczą, zachowują się głośno, kiedy zjedzą coś przetworzonego: białą mąkę, bułkę, płatki z mlekiem, drożdżówkę, słodycze. Oczywiście, jeśli stale jedzą takie rzeczy, to cały czas będą się zachowywać w ten sposób. Może nam się wydawać, że po prostu takie są. Tymczasem przyczyna będzie jednak tkwić w ich pożywieniu.
Dziecko może stracić taki mechanizm obronny: zamiast biegać – siedzi, najczęściej w szkole, kiedy posadzi się je w ławce. W tym momencie przestaje działać mechanizm obronny, jakim jest ruch, który spala cukier znajdujący się we krwi i zaczyna się wydzielać insulina. Niestety, coraz częściej spotykam w gabinecie dzieci, nawet dziewięcioletnie, które mają insulinooporność. U chłopców w wieku dwunastu lat pojawiają się piersi i bardzo szybko tyją, a rodzic zgłasza, że dziecko ma po prostu apetyt nie do pohamowania. Tymczasem to insulina powoduje, że zachowujemy się jak osoby uzależnione.
2. Za dużo jedzenia w ciągu dnia
Zazwyczaj porcje są po prostu za duże albo jemy generalnie za dużo, bo wydaje nam się, że takie mamy potrzeby. Według teorii kalorii nasz organizm potrzebuje w ciągu dnia 2000–2500 kalorii. Jeśli dodamy do tego jeszcze wskaźniki aktywności fizycznej i uznamy, że jesteśmy bardzo aktywni, to oszacujemy zapotrzebowanie energetyczne nawet na 5000 kalorii.
Kiedy jemy tak dużo, może się okazać, że nasz organizm nie jest w stanie po prostu tego wszystkiego przerobić. Rzadko bierzemy pod uwagę, że większą część dnia siedzimy, a nasza aktywność fizyczna sprowadza się do dwóch godzin wieczorem. Jedzenie nie „pływa” w naszej krwi i nie czeka na dobry moment, w którym zostanie spalone – ono cały czas musi być zagospodarowane. Cukier nie czeka – uwalnia się insulina, która pakuje nam to wszystko w komórki tłuszczowe. Problem w tym, że w tych komórkach tłuszczowych już raczej zostanie. Przeczytaj, dlaczego liczenie kalorii się nie sprawdza
3. Za mało jedzenia
Niektórzy uważają, że na diecie trzeba odczuwać głód albo lekki dyskomfort, wtedy faktycznie można to nazwać dietą. Otóż nie – dieta to pewien długofalowy sposób odżywiania się, a nie coś, co należy stosować przez chwilę i głodować (wtedy byłaby to głodówka albo przegłodzenie). Dieta powinna dawać satysfakcję, komfort psychiczny i fizyczny. Nie powinniśmy myśleć o tym, że jesteśmy głodni, powinniśmy w ogóle zapomnieć o jedzeniu. Większość osób permanentnie o nim myśli, poszukuje go i martwi się, co będzie, gdy go zabraknie (co fantastycznie widać choćby na wczasach all inclusive).
Za mało jedzenia w ciągu dnia może być spowodowane tym, że posilamy się za rzadko lub posiłki są zbyt małe. Oznacza to również, że dostarczymy w globalnym rozrachunku zbyt mało wartości odżywczych, zbyt mało witamin, minerałów, białek, tłuszczów, węglowodanów i organizm nie dostaje odpowiedniej ilości składników do swojej prawidłowej pracy. Tak jest np. w sytuacji, gdy ktoś żywi się tylko marchewką i waflami ryżowymi.
4. Zasilanie potreningowe lub powysiłkowe nieadekwatne do zapotrzebowania
Często ktoś, kto idzie na spacer albo na nordic walking, pyta mnie później, jak powinien uzupełnić energię, którą stracił podczas treningu.
Chciałabym podkreślić, że aktywność fizyczna to nasza fizjologiczna potrzeba. Każdy z nas powinien się ruszać na co dzień, a to, że się rusza, nie oznacza, że powinien zaraz po tym zjeść.
Popatrzmy, jak to wygląda w przyrodzie. Jeżeli wyjdziesz z psem na spacer, to czy po powrocie twój pupil musi zjeść, bo stracił energię? Albo jeśli wyjdziesz z psem i akurat tego dnia intensywniej będziesz mu rzucać patyk i zwierzak wróci zdyszany, to czy musi zjeść wtedy więcej? Najprawdopodobniej nie!
Aktywność jest wpisana w naszą codzienną fizjologię. Człowiek pierwotny biegał z dzidą za zwierzem i kiedy polował, miał krótkie epizody, w których ta aktywność była bardziej intensywna. Prawdopodobnie nie znał on jednak teorii zasilania i raczej nie wchodził od razu na drzewo po banana, żeby się zasilić. Nie twierdzę oczywiście, że zasilanie potreningowe jest bez sensu. Ma ono sens, kiedy aktywność rzeczywiście była większa niż przeciętna. Jeśli w ciągu dnia odżywiamy się niskowęglowodanowo, wtedy rzeczywiście warto uzupełnić te węglowodany. W aktywnościach typu spacer, nordic walking, pływanie czy nawet jogging (jeżeli jesteśmy zaadaptowani do takiego treningu) zwykle nie ma potrzeby uzupełniania w specjalny sposób tego, co zostało stracone. Poznaj mój dzień – jak je Ajwen.
Zasilanie nie zawsze jest potrzebne
Jeśli ktoś ma insulinooporność i po treningu zje produkty mocno przetworzone, produkty o wysokim indeksie glikemicznym, z dużą ilością węglowodanów lub specjalne odżywki dla sportowców, czy nawet weźmie sobie na trening izotonik z węglowodanami, to jego organizm w tym momencie zacznie produkować insulinę. Jeżeli nie doszło do odpowiedniego uszczuplenia zapasów glikogenu, to insulina spowoduje wepchnięcie energii w komórki tłuszczowe, a nie w mięśnie, które pracowały. Mięśnie regenerujemy albo z białek, które dostarczamy w diecie (białko jest materiałem budulcowym i regeneracyjnym), albo z węglowodanów. Pod warunkiem jednak, że nastąpiło uszczuplenie zapasów glikogenu mięśniowego. Jeżeli trening ma niską intensywność, to glikogen się nie spala albo zużywa się go bardzo mało.
A zatem, jeśli jest to trening, który nie wymaga zasilania, a jednak się zasilamy, to nie osiągniemy żadnych sukcesów związanych z dietą, ponieważ znowu pobudzimy mechanizm insuliny.
5. Za mało lub za bardzo odżywcza żywność
Mało odżywcza – co to znaczy? Jeżeli przechodzimy na dietę opartą na produktach pełnoziarnistych, warto wiedzieć, że te produkty zawierają również błonnik, który się nie wchłania i zostaje tylko przetransportowany przez układ pokarmowy. Z błonnikiem wiąże się ponadto kwas fitynowy, który wyciąga z naszego organizmu składniki odżywcze, chelatuje je i wyrzuca (wydala). Dodatkowo występują także inhibitory trypsyny (jeżeli nie ugotujemy w wodzie zbóż czy roślin strączkowych), które unieczynniają enzymy protolityczne trawiące białka. Jednym słowem – zmniejszamy zdolność wchłonięcia białka.
Kiedy jemy produkty pełnoziarniste, teoretycznie spożywamy więcej witamin i minerałów, ale w rzeczywistości mamy mniejszą zdolność ich wchłaniania. Takie produkty powinny być odpowiednio przygotowane. Wcześniej trzeba je namoczyć, żeby unieczynnić kwas fitynowy, i ugotować, aby unieczynnić inhibitory trypsyny – jest to bardzo ważne. Zboża nie powinny być spożywane w postaci surowej. Przykładowo nie powinno się wrzucać płatków owsianych do wody (albo jogurtu) i zjadać. Takie płatki są zdecydowanie mniej odżywcze.
Dołącz do naszej grupy wsparcia na FB
Ponadto może się również pojawić problem z żelazem i wapniem, zaczną wypadać nam włosy, będą nam pękać kąciki ust czy pojawią się zaburzenia trawienia. Większa ilość błonnika w diecie (błonnik fermentuje), większa ilość węglowodanów, ewentualnie jakaś nietolerancja FODMAP – to wszystko może powodować kłopoty z jelitami. Może się okazać, że osoby, które wcześniej nie miały żadnych problemów, zaczną odczuwać dolegliwości, np. zespół nadwrażliwego jelita.
Zbyt odżywcza dieta
Z kolei zbyt odżywcza dieta może się przyczynić do wzrostu wagi. Odchudzanie to proces długoterminowy. Czasami jest tak, że tyjemy w pierwszym miesiącu diety. Organizm dostał jakby wiatr w żagle – wreszcie otrzymał składniki odżywcze, z których może sobie coś odbudować. Powrót do równowagi zazwyczaj trochę trwa. Dopiero wtedy, kiedy organizm się zrównoważy, zaczyna pozbywać się zbędnej tkanki tłuszczowej (ponieważ czuje się już „bezpieczny”).
Nadmiar składników odżywczych może się pojawić, jeśli wcześniej nasza dieta była jałowa i opierała się głównie na słodkościach, bułkach, produktach pszennych – słowem na produktach o nikłej zawartości składników odżywczych (małej gęstości odżywczej). Kiedy nagle zaczynamy jeść np. jaja, które zawierają wszystkie składniki witaminowe, mineralne, wysoce biodostępne białko (i dbamy, żeby żółtko było płynne, co zapewni maksimum składników odżywczych), nasz organizm „podziękuje” nam za ten dobrobyt.
Może się okazać, że na początku diety zamiast chudnąć, będziemy tyć. Jedzenie jaj, mięsa, warzyw, dostarczanie wapnia, kwasu foliowego czy jodu sprawi, że nasz organizm dostanie cały pakiet wartościowych składników i zacznie się odbudowywać. Niestety, to oznacza, że taki początek diety może wiązać się ze zwiększeniem wagi.
6. Zbyt częste lub zbyt rzadkie jedzenie
Część osób myśli, że powinniśmy jeść co dwie lub trzy godziny. Jeśli jednak w ciągu dnia nasza aktywność fizyczna nie jest zbyt duża, trzeba pamiętać o działaniu mechanizmu insulinowego. Jeżeli będziemy jeść co trzy godziny, a insulina nie zdąży spaść, to za trzy godziny, przy spożywaniu kolejnego posiłku, hormon ten ponownie wzrośnie. W obecności insuliny tkanka tłuszczowa się nie spala. Insulina musi opaść, żeby mógł się włączyć hormon antagonistyczny – glukagon – który również znajduje się w trzustce.
Taki mechanizm fizjologiczny u człowieka trwa mniej więcej od czterech do sześciu godzin. Insulina wzrasta po posiłku, żeby zapakować jedzenie w komórki, po czym spada – zaczyna się okres między posiłkami i faza wczesnego głodu. Jesteśmy tak skonstruowani, że odkładamy sobie tkankę tłuszczową na wypadek głodu. Mamy również hormony, które umożliwiają nam korzystanie z tej tkanki tłuszczowej. Takim hormonem jest choćby glukagon, który włącza się tylko wtedy, kiedy spadnie insulina.
Często a mało – czy to się sprawdza?
Po zleceniu moim pacjentom badań krzywej cukrowej i insulinowej zauważam, że niektórzy już na czczo mają wysoką insulinę. To oznacza, że już wtedy mają problem ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Po dwóch i po trzech godzinach (niektórzy robią takie dłuższe badania), wciąż mają wysoką insulinę. Jeżeli ktoś już po trzech godzinach je posiłek, a insulinę miał na poziomie 100 (norma jest do 25), nie ma żadnej szansy na spalenie tkanki tłuszczowej. Dlatego dobrze jest rzadziej jeść posiłki.
Trafiłam nawet na badania, w których grupą kontrolną były osoby z cukrzycą. Okazało się, że lepiej było kontrolować poziom cukru i insuliny u tych osób, które jadły dwa lub trzy duże posiłki w ciągu dnia, zamiast czterech, pięciu czy nawet sześciu posiłków.
Teoria, zgodnie z którą należy jeść często a mało, jest według mnie błędna, ale powtarzana wielokrotnie stała się prawdziwa. W momencie, gdy tak wiele osób ma teraz problem z insuliną, zaburzeniami hormonalnymi, cukrzycą czy otyłością – teoria ta wydaje się nierealna.
Lepiej jeść rzadziej, a lepiej
Stale coś jemy, stale jemy mało, nawet jeżeli zjemy kawałek chipsa – czy to też jest mało? Lepiej jeść rzadziej, a bardziej treściwe i odżywcze produkty.
Co się zaś tyczy zbyt rzadkiego jedzenia: niektórzy jedzą dwa posiłki w ciągu dnia. Istnieje nawet dieta intermittent fasting – rodzaj „głodowania”. Może się ona sprawdzić, jednak u niektórych osób zauważyłam, że jedzenie tylko dwóch posiłków powoduje stabilizację wagi, stagnację. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej się odchudzamy wtedy, kiedy zjadamy trzy posiłki w ciągu dnia. Mam jednak wśród pacjentów osoby, które funkcjonują na dwóch posiłkach. Dobrze się przy tym czują i nie mają spadków energetycznych w ciągu dnia.
7. Zaburzenia hormonalne
Wiele osób ma problemy z tarczycą (o czym często nie wiedzą). Niedoczynność tarczycy może wynikać z niedoboru jodu, którego się tak bardzo boimy. Z moich obserwacji wynika, że wzrost podaży jodu w diecie zwykle powoduje, że tarczyca zdecydowanie lepiej pracuje. Moi pacjenci mają też często niedobór witaminy D3, który również może wpływać na złą pracę tarczycy. Witamina ta jest potrzebna wszystkim hormonom w organizmie.
Niedobór witaminy D3 może wynikać z tego, że nie przebywamy na słońcu albo smarujemy się filtrami. Natomiast jeśli już przebywamy na słońcu i nie smarujemy się filtrami, to jemy tak „chudo” (niskotłuszczowo), że nasz organizm nie ma z czego wytworzyć tej witaminy. Do jej produkcji potrzebny jest cholesterol, więc powinniśmy sięgać po produkty zwierzęce.
Zaburzenia hormonalne to między innymi problemy z tarczycą, niedoczynność tarczycy, ale i Hashimoto (obejrzyj film na temat Hashimoto). Są to również inne zaburzenia autoimmunologiczne, od których zależy później uwalnianie hormonów, czy np. nadmiar insuliny, która może z kolei wpływać na nadprodukcję prolaktyny lub testosteronu. To wszystko ma bardzo negatywny wpływ na procesy odchudzania.
Czasami trudno jest ustalić, co tak naprawdę jest pierwotną przyczyną tych problemów. Insulinę możemy kontrolować za pomocą diet niskowęglowodanowych. Czasami jednak spotykam osoby, które pomimo stosowania takiej diety oraz pomimo treningów wysoce intensywnych (które również są świetne w tej kwestii), nie są w stanie schudnąć. Wtedy na pewno konieczna jest wizyta u endokrynologa – mądrego endokrynologa.
8. Zbyt duże lub małe porcje
Załóżmy, że jemy te trzy posiłki w ciągu dnia, ale porcje są malusieńkie albo są to same warzywa, bo chcemy przyspieszyć proces. Niestety, często go wręcz spowalniamy, ponieważ zbyt małe porcje mogą się przyczynić do odczuwania głodu pomiędzy posiłkami. Dodatkowo insulina i cukier tak bardzo spadną, że aż włączy się kortyzol – hormon stresu, który zasygnalizuje, że jesteśmy niedożywieni, bo nie najedliśmy się do syta.
Jeśli jemy rzadziej, to posiłki powinny być bardziej treściwe, bardziej zasobne w tłuszcz. Tłuszcz w nadmiarze się nie wchłonie – po prostu przez nas przeleci (i najwyżej „kupa będzie trochę luźniejsza”). Węglowodany z kolei wchłoną się i odłożą w każdej ilości, ponieważ komórki tłuszczowe mają nieograniczone możliwości powiększania się. Komórki tłuszczowe to nie jest ten sam tłuszcz, który zjadamy – to węglowodany zamieniane w trójglicerydy, które są tam umieszczane w komórkach tłuszczowych. To jest nasz magazyn. Białka spożyte w nadmiarze także potrafią się zamienić w tkankę tłuszczową. One też obciążają nieco wątrobę i nerki, dlatego należy z nimi uważać. Dobrze jest mieć dość dużo tłuszczu w diecie, natomiast w przypadku węglowodanów to już indywidualna kwestia.
Ile to jest zbyt mało, a ile to jest zbyt dużo na posiłek?
Trzeba się sugerować przede wszystkim tym, abyśmy byli syci między posiłkami. Posiłki warto spożywać w odstępach co pięć–sześć godzin, choć sprawa jest bardzo indywidualna. Wszystko zależy od tego, jaką mamy aktywność w ciągu dnia, jak się czujemy po jedzeniu, jaki mamy poziom energii, czy jaki mamy poziom insuliny.
Ponadto jeszcze raz zachęcam do tego, żeby prowadzić dzienniczek żywieniowy (zapisujemy godzinę pobudki, o której godzinie i co zjedliśmy, wypróżnienie, poziom satysfakcji, samopoczucie, poziom energii – wszystko jest bardzo istotne). Dieta powinna gwarantować regularne wypróżnienia, najlepsze samopoczucie i wysoki poziom energii – pod warunkiem oczywiście, że się wyspaliśmy. Sen i relaks mają ogromne znaczenie w procesie powrotu do zdrowia.
Przeczytaj mój e-book 7 sposobów na to, by Twoja waga zaczęła spadać.
Sprawdź też nasze pozostałe e-booki:
Autor
Iwona Wierzbicka
Podczas stosowania diety czeka nas bardzo dużo niespodzianek. Są osoby, które fantastycznie chudną. Przechodzą na dietę i momentalnie chwalą się spadkiem 5–10 kg w ciągu miesiąca albo zrzucają 2–4 kg w tydzień. Czy jest to szybkie tempo czy wolne?
Zazwyczaj zależy ono od tego, jak właściwie wygląda dieta. Jeżeli stosujemy głodówkę i w ciągu tygodnia tracimy 4 kg, to jest to zdecydowanie zbyt szybki spadek wagi. Taka dieta wręcz zagraża zdrowiu. Jeżeli natomiast przechodzimy na dietę pełnowartościową i nasz organizm po prostu bardzo szybko pozbywa się zbędnych kilogramów, wówczas trudno mówić o wynikającym z tego niebezpieczeństwie. W jaki sposób mielibyśmy sprawić, by nasza waga nie spadała tak szybko? Ewentualnie trzeba byłoby powrócić do rzeczy, które wcześniej powodowały tycie, a to przecież nie jest rozsądne rozwiązanie. Można byłoby jeść więcej. Jeżeli jednak ktoś na diecie nie ma takiej potrzeby, bo najada się do syta, to również staje się to problemem.
Dieta – mamy problem
Według mnie dieta w ogóle jest dość problematyczna. Niektórzy w tej dietetycznej rzeczywistości świetnie sobie radzą, inni z kolei niekoniecznie dobrze w niej funkcjonują. Przy zmianie sposobu odżywiania często czyhają na nas niespodzianki.
Zdarza się, że początkowo wszystko idzie dobrze, ale pewnego dnia waga zatrzymuje się i stoi tydzień, dwa albo trzy tygodnie. Zaczynają pojawiać się pytania: czy jest to moja wina, czy jest to wina diety? Czy po prostu dieta zadziałała tak, że pozbyliśmy się tylko wody i nic więcej się nie wydarzy? A może pozbyliśmy się mięśni i na tym koniec? A może po prostu tak to jest z dietami, że chudnie się tylko do pewnego momentu, a później już nie? W takiej sytuacji do akcji wkracza dietetyk, który jest w stanie ocenić sytuację. Być może uzna, że trzeba coś zmienić w samej diecie, bo to w niej tkwi problem.
Mogę mieć w moim gabinecie cztery bardzo podobne osoby, które przyniosą mi cztery niemal identyczne wyniki badań krwi – insulinę, cukier i hormony tarczycy – a okaże się, że każda z nich będzie zupełnie inaczej chudła. Jedna schudnie szybko, druga będzie chudła bardzo wolno, trzecia nie schudnie wcale, a czwarta wręcz utyje.
Ogromny wpływ na reakcję pacjenta na dietę ma jego wcześniejsze odżywianie:
- czy organizm był odżywiony, czy też nie?
- czy w organizmie jest insulinooporność, czy też jej nie ma?
Zdarza się, że część komórek jest zamkniętych na działanie insuliny, a część otwartych. Może być też tak, że organizm produkuje ogromne ilości tego hormonu, ale tylko pod wpływem określonych czynników. Może się tak dziać np. na skutek zjedzenia kromki chleba czy nawet kawałka mięsa. Chcesz wiedzieć więcej? Obejrzyj film o insulinooporności.
Ile posiłków i jaka dieta?
U jednych osób świetnie się sprawdzają trzy posiłki, u innych niezbędne będą cztery. Jeszcze inne będą funkcjonowały tylko na dwóch. Błędne jest kategoryczne twierdzenie, że jedna dieta jest superdietą, bo działa na wszystkich, a inna jest zła, bo nie działa. Zazwyczaj diety – osobiście jestem zwolennikiem diet niskowęglowodanowych – świetnie się sprawdzają w przypadku większości osób pod warunkiem, że są dobrane indywidualnie. Trzeba wziąć pod uwagę ilość białka, tłuszczu i węglowodanów w diecie.
Sprawdź: Dieta od podstaw: makroskładniki
Część osób będzie znakomicie funkcjonować na jajkach, warzywach i mięsie. Z kolei dla innych niezbędne będzie włączenie do diety kasz czy owoców. U jednych owoce będą powodowały gwałtowne przybieranie na wadze, a u drugich nie będą miały żadnego wpływu.
Dzienniczek żywieniowy
W całym procesie dietetycznym bardzo istotne jest prowadzenie dzienniczka, do czego was zachęcam. Jeżeli podejmujesz decyzję o samodzielnym kontrolowaniu diety – załóż dzienniczek. Zapisuj w nim codzienny poranny pomiar wagi i obserwuj, w jaki sposób żywność wpływa na twoją wagę. Przeczytaj zasady prowadzenia dzienniczka żywieniowego.
Wygodnie i skutecznie możesz prowadzić dziennik żywieniowy w aplikacji Ajwendieta.
Jeśli sam nie będziesz potrafił wyciągnąć z tych zapisków żadnych wniosków, na pewno poradzi sobie z tym dietetyk.
8 powodów, dlaczego dieta nie działa
Dlaczego czasami jest tak trudno schudnąć? Dlaczego dieta nie działa? Podzieliłam to zagadnienie na osiem głównych problemów:
- Źle dobrana dieta.
- Za dużo jedzenia w ciągu całego dnia.
- Za mało jedzenia w ciągu całego dnia.
- Zasilanie potreningowe lub powysiłkowe nieadekwatne do zapotrzebowania.
- Za mało lub za bardzo odżywcza żywność.
- Zbyt częste lub zbyt rzadkie jedzenie.
- Zaburzenia hormonalne lub inne zaburzenia w organizmie.
- Zbyt duże lub zbyt małe porcje na jeden posiłek.
1. Źle dobrana dieta
Źle dobrana dieta to taka, która nie ma prawa działać na osobie, która ją stosuje. Może być tak, że ściągnęliśmy dietę z internetu albo wzięliśmy ją od koleżanki, która zrzuciła 10 kg w miesiąc. Liczymy na to, że schudniemy podobnie.
Często słyszymy też, że diety opierają się na kaloriach. Wyliczamy więc sobie prawidłowe proporcje, sugerujemy się zasadą, by jeść co trzy albo nawet co dwie godziny oraz sięgamy tylko po określone produkty. Okazuje się jednak, że u jednych pewne diety sprawdzają się świetnie, ale u innych nie działają wcale. Zdarzają się nawet sytuacje, w których ktoś schudł 10 kg w ciągu miesiąca, a ktoś inny w tym czasie tyle samo przytył albo nie zauważył żadnej różnicy. Jedna osoba może czuć się wspaniale, a druga może cierpieć, np. na zaparcia albo biegunki. Przede wszystkim więc dieta powinna być indywidualnie dobrana do osoby, która ma ją stosować.
Kiedy dieta może być źle dobrana?
Przykładowo w sytuacji, gdy mamy problem z insuliną i stosujemy dietę, która nam tę insulinę dodatkowo stymuluje (stymuluje trzustkę). Często uważamy, że tycie jest genetyczne albo rodzinne – wszyscy bliscy byli otyli, więc ja też mam skłonności do otyłości. Powiedziałabym raczej, że jest to kwestia pewnych przyzwyczajeń, ulubionych potraw, jakichś rodzinnych rytuałów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Załóżmy, że babcia odżywiała się w określony sposób i przekazała ten sposób odżywiania się swojej córce. Córka, która jest w ciąży, nadużywa węglowodanów: pije słodkie napoje, soki owocowe, spożywa dużo owoców, pieczywo, pączki, drożdżówki… Słowo „nadużywa” jest oczywiście pojęciem względnym. Może się jednak okazać, że w ciągu całego dnia doliczymy się u kobiety pięciu porcji produktów węglowodanowych. Do tego dojdą jeszcze przekąski, bo była głodna. Oznacza to, że stale dostarczała pewne ilości węglowodanów czy też materiału energetycznego dla rozwijającego się płodu.
Matka, która produkuje większe ilości insuliny, przekazuje ten hormon swojemu dziecku. Tak jak dziecko matki alkoholiczki rodzi się z głodem alkoholowym (analogicznie jest z narkotykami), tak – niestety – bardzo podobne działanie ma insulina. Ona również wywołuje nałóg w organizmie, jakim jest potrzeba jedzenia (jest to efekt hipoglikemii wtórnej).
Żywienie dzieci
Jeżeli matki miały w ciąży podwyższony poziom insuliny, ich dzieci również będą miały podwyższoną insulinę, a także często większy apetyt. Według niektórych zaleceń należy karmić niemowlaka na zawołanie, czyli wtedy, kiedy ma taką potrzebę. Problem w tym, że dziecko będzie miało większe potrzeby, ponieważ było stymulowane insuliną. W efekcie częściej karmione, również może utyć. W następstwie tego może mieć później kłopoty ze spaniem – w nocy potrzebuje więcej jedzenia, więc się budzi. Rady dla matek są takie, by podawać wtedy dziecku kaszkę, ponieważ jest ona bardziej sycąca. To jednak znowu napędza apetyt dziecka. Cały czas jest stymulowany jego mechanizm insuliny, dalej ma podtrzymywany apetyt i zwykle zgłasza większe zapotrzebowanie na jedzenie.
Niektórzy mówią, że ich dziecko stale by coś jadło. To nie jest genetyczne, powiedziałabym raczej, że jest to pewna skłonność, schemat odżywiania przekazywany z pokolenia na pokolenie. Wystarczy spojrzeć na tradycyjny polski obiad: zupa (często zagęszczona mąką), kotlet mielony z panierką albo na Śląsku – rolady z sosem, kluski, ziemniaki, frytki dla dzieci, do tego kompot, a po obiedzie coś słodkiego.
Jeżeli dziecko ma większe wyrzuty insuliny, to będzie miało większą tendencję do tycia.
Zwrócę jeszcze uwagę na problem z rozregulowanym mechanizmem insulina-glukagon, gospodarką hormonalną związaną z cukrem czy nawet z tarczycą. Jeśli będziemy stosować dietę opartą na węglowodanach, nie zauważymy praktycznie żadnych efektów. Wielu dietetyków zaleca zmianę diety opartej na produktach przetworzonych na dietę mniej przetworzoną. Są w niej produkty pełnoziarniste, ciemne pieczywo, grube kasze, wartościowe kasze, kasze z pełnego przemiału, zamiast mąki oczyszczonej 500 (mąka na przykład 1500 albo 2000). Takie rozwiązanie niekoniecznie przyniesie pożądany skutek. Właściwie polega ono tylko na tym, że te zalecane węglowodany wolniej się uwalniają. Jednak wciąż to robią i cały czas są dostarczane, zwykle w pięciu posiłkach. Jemy częściej, co prawda mniej przetworzone produkty, ale wciąż spożywamy węglowodany. Jeśli u kogoś był zepsuty mechanizm insulinowy i to on powodował tycie, to nie usuniemy przyczyny tycia. Zmieniliśmy tylko rodzaj węglowodanów, ale wciąż je podajemy. Obejrzyj webinarium na temat węglowodanów.
Produkty pełnoziarniste
Dodatkowo możemy sobie przysporzyć innych problemów. Produkty pełnoziarniste zawierają również substancje antyodżywcze i błonnik, a nie każdy organizm dobrze na to reaguje. Coraz więcej osób miewa problemy ze wzdęciami, zaparciami bądź z biegunkami, ma nadwrażliwe jelita czy refluks. Produkty pełnoziarniste nasilą ten problem. Będzie on jeszcze większy, jeśli przejdziemy na produkty oczyszczone, ponieważ szybciej je strawimy i szybciej odłożymy w tkankę tłuszczową.
Dowiedz się więcej o żywieniu dzieci – przeczytaj artykuł Dieta a emocjonalność u dzieci oraz posłuchaj podcastu Żywienie dzieci od brzucha
Cały proces polega na tym, że insulina obniża poziom cukru we krwi, ponieważ sam cukier jest toksyczny – zachodzi glikacja, czyli przyłączanie się cząsteczek cukru do białek, co uszkadza nasze komórki (z tego powodu wskaźnikiem kontroli cukrzycy jest badanie hemoglobiny glikowanej). Jeżeli cukier we krwi wzrasta, uwolnienie się insuliny jest naturalnym mechanizmem obronnym organizmu. Wszystko pakowane jest w komórki tłuszczowe, ponieważ z punktu widzenia życia bezpieczniej jest mieć tkankę tłuszczową niż wysoki poziom cukru.
U dzieci często objawia się to nadmierną aktywnością. Zwykle są nadpobudliwe, biegają, krzyczą, zachowują się głośno, kiedy zjedzą coś przetworzonego: białą mąkę, bułkę, płatki z mlekiem, drożdżówkę, słodycze. Oczywiście, jeśli stale jedzą takie rzeczy, to cały czas będą się zachowywać w ten sposób. Może nam się wydawać, że po prostu takie są. Tymczasem przyczyna będzie jednak tkwić w ich pożywieniu.
Dziecko może stracić taki mechanizm obronny: zamiast biegać – siedzi, najczęściej w szkole, kiedy posadzi się je w ławce. W tym momencie przestaje działać mechanizm obronny, jakim jest ruch, który spala cukier znajdujący się we krwi i zaczyna się wydzielać insulina. Niestety, coraz częściej spotykam w gabinecie dzieci, nawet dziewięcioletnie, które mają insulinooporność. U chłopców w wieku dwunastu lat pojawiają się piersi i bardzo szybko tyją, a rodzic zgłasza, że dziecko ma po prostu apetyt nie do pohamowania. Tymczasem to insulina powoduje, że zachowujemy się jak osoby uzależnione.
2. Za dużo jedzenia w ciągu dnia
Zazwyczaj porcje są po prostu za duże albo jemy generalnie za dużo, bo wydaje nam się, że takie mamy potrzeby. Według teorii kalorii nasz organizm potrzebuje w ciągu dnia 2000–2500 kalorii. Jeśli dodamy do tego jeszcze wskaźniki aktywności fizycznej i uznamy, że jesteśmy bardzo aktywni, to oszacujemy zapotrzebowanie energetyczne nawet na 5000 kalorii.
Kiedy jemy tak dużo, może się okazać, że nasz organizm nie jest w stanie po prostu tego wszystkiego przerobić. Rzadko bierzemy pod uwagę, że większą część dnia siedzimy, a nasza aktywność fizyczna sprowadza się do dwóch godzin wieczorem. Jedzenie nie „pływa” w naszej krwi i nie czeka na dobry moment, w którym zostanie spalone – ono cały czas musi być zagospodarowane. Cukier nie czeka – uwalnia się insulina, która pakuje nam to wszystko w komórki tłuszczowe. Problem w tym, że w tych komórkach tłuszczowych już raczej zostanie. Przeczytaj, dlaczego liczenie kalorii się nie sprawdza
3. Za mało jedzenia
Niektórzy uważają, że na diecie trzeba odczuwać głód albo lekki dyskomfort, wtedy faktycznie można to nazwać dietą. Otóż nie – dieta to pewien długofalowy sposób odżywiania się, a nie coś, co należy stosować przez chwilę i głodować (wtedy byłaby to głodówka albo przegłodzenie). Dieta powinna dawać satysfakcję, komfort psychiczny i fizyczny. Nie powinniśmy myśleć o tym, że jesteśmy głodni, powinniśmy w ogóle zapomnieć o jedzeniu. Większość osób permanentnie o nim myśli, poszukuje go i martwi się, co będzie, gdy go zabraknie (co fantastycznie widać choćby na wczasach all inclusive).
Za mało jedzenia w ciągu dnia może być spowodowane tym, że posilamy się za rzadko lub posiłki są zbyt małe. Oznacza to również, że dostarczymy w globalnym rozrachunku zbyt mało wartości odżywczych, zbyt mało witamin, minerałów, białek, tłuszczów, węglowodanów i organizm nie dostaje odpowiedniej ilości składników do swojej prawidłowej pracy. Tak jest np. w sytuacji, gdy ktoś żywi się tylko marchewką i waflami ryżowymi.
4. Zasilanie potreningowe lub powysiłkowe nieadekwatne do zapotrzebowania
Często ktoś, kto idzie na spacer albo na nordic walking, pyta mnie później, jak powinien uzupełnić energię, którą stracił podczas treningu.
Chciałabym podkreślić, że aktywność fizyczna to nasza fizjologiczna potrzeba. Każdy z nas powinien się ruszać na co dzień, a to, że się rusza, nie oznacza, że powinien zaraz po tym zjeść.
Popatrzmy, jak to wygląda w przyrodzie. Jeżeli wyjdziesz z psem na spacer, to czy po powrocie twój pupil musi zjeść, bo stracił energię? Albo jeśli wyjdziesz z psem i akurat tego dnia intensywniej będziesz mu rzucać patyk i zwierzak wróci zdyszany, to czy musi zjeść wtedy więcej? Najprawdopodobniej nie!
Aktywność jest wpisana w naszą codzienną fizjologię. Człowiek pierwotny biegał z dzidą za zwierzem i kiedy polował, miał krótkie epizody, w których ta aktywność była bardziej intensywna. Prawdopodobnie nie znał on jednak teorii zasilania i raczej nie wchodził od razu na drzewo po banana, żeby się zasilić. Nie twierdzę oczywiście, że zasilanie potreningowe jest bez sensu. Ma ono sens, kiedy aktywność rzeczywiście była większa niż przeciętna. Jeśli w ciągu dnia odżywiamy się niskowęglowodanowo, wtedy rzeczywiście warto uzupełnić te węglowodany. W aktywnościach typu spacer, nordic walking, pływanie czy nawet jogging (jeżeli jesteśmy zaadaptowani do takiego treningu) zwykle nie ma potrzeby uzupełniania w specjalny sposób tego, co zostało stracone. Poznaj mój dzień – jak je Ajwen.
Zasilanie nie zawsze jest potrzebne
Jeśli ktoś ma insulinooporność i po treningu zje produkty mocno przetworzone, produkty o wysokim indeksie glikemicznym, z dużą ilością węglowodanów lub specjalne odżywki dla sportowców, czy nawet weźmie sobie na trening izotonik z węglowodanami, to jego organizm w tym momencie zacznie produkować insulinę. Jeżeli nie doszło do odpowiedniego uszczuplenia zapasów glikogenu, to insulina spowoduje wepchnięcie energii w komórki tłuszczowe, a nie w mięśnie, które pracowały. Mięśnie regenerujemy albo z białek, które dostarczamy w diecie (białko jest materiałem budulcowym i regeneracyjnym), albo z węglowodanów. Pod warunkiem jednak, że nastąpiło uszczuplenie zapasów glikogenu mięśniowego. Jeżeli trening ma niską intensywność, to glikogen się nie spala albo zużywa się go bardzo mało.
A zatem, jeśli jest to trening, który nie wymaga zasilania, a jednak się zasilamy, to nie osiągniemy żadnych sukcesów związanych z dietą, ponieważ znowu pobudzimy mechanizm insuliny.
5. Za mało lub za bardzo odżywcza żywność
Mało odżywcza – co to znaczy? Jeżeli przechodzimy na dietę opartą na produktach pełnoziarnistych, warto wiedzieć, że te produkty zawierają również błonnik, który się nie wchłania i zostaje tylko przetransportowany przez układ pokarmowy. Z błonnikiem wiąże się ponadto kwas fitynowy, który wyciąga z naszego organizmu składniki odżywcze, chelatuje je i wyrzuca (wydala). Dodatkowo występują także inhibitory trypsyny (jeżeli nie ugotujemy w wodzie zbóż czy roślin strączkowych), które unieczynniają enzymy protolityczne trawiące białka. Jednym słowem – zmniejszamy zdolność wchłonięcia białka.
Kiedy jemy produkty pełnoziarniste, teoretycznie spożywamy więcej witamin i minerałów, ale w rzeczywistości mamy mniejszą zdolność ich wchłaniania. Takie produkty powinny być odpowiednio przygotowane. Wcześniej trzeba je namoczyć, żeby unieczynnić kwas fitynowy, i ugotować, aby unieczynnić inhibitory trypsyny – jest to bardzo ważne. Zboża nie powinny być spożywane w postaci surowej. Przykładowo nie powinno się wrzucać płatków owsianych do wody (albo jogurtu) i zjadać. Takie płatki są zdecydowanie mniej odżywcze.
Dołącz do naszej grupy wsparcia na FB
Ponadto może się również pojawić problem z żelazem i wapniem, zaczną wypadać nam włosy, będą nam pękać kąciki ust czy pojawią się zaburzenia trawienia. Większa ilość błonnika w diecie (błonnik fermentuje), większa ilość węglowodanów, ewentualnie jakaś nietolerancja FODMAP – to wszystko może powodować kłopoty z jelitami. Może się okazać, że osoby, które wcześniej nie miały żadnych problemów, zaczną odczuwać dolegliwości, np. zespół nadwrażliwego jelita.
Zbyt odżywcza dieta
Z kolei zbyt odżywcza dieta może się przyczynić do wzrostu wagi. Odchudzanie to proces długoterminowy. Czasami jest tak, że tyjemy w pierwszym miesiącu diety. Organizm dostał jakby wiatr w żagle – wreszcie otrzymał składniki odżywcze, z których może sobie coś odbudować. Powrót do równowagi zazwyczaj trochę trwa. Dopiero wtedy, kiedy organizm się zrównoważy, zaczyna pozbywać się zbędnej tkanki tłuszczowej (ponieważ czuje się już „bezpieczny”).
Nadmiar składników odżywczych może się pojawić, jeśli wcześniej nasza dieta była jałowa i opierała się głównie na słodkościach, bułkach, produktach pszennych – słowem na produktach o nikłej zawartości składników odżywczych (małej gęstości odżywczej). Kiedy nagle zaczynamy jeść np. jaja, które zawierają wszystkie składniki witaminowe, mineralne, wysoce biodostępne białko (i dbamy, żeby żółtko było płynne, co zapewni maksimum składników odżywczych), nasz organizm „podziękuje” nam za ten dobrobyt.
Może się okazać, że na początku diety zamiast chudnąć, będziemy tyć. Jedzenie jaj, mięsa, warzyw, dostarczanie wapnia, kwasu foliowego czy jodu sprawi, że nasz organizm dostanie cały pakiet wartościowych składników i zacznie się odbudowywać. Niestety, to oznacza, że taki początek diety może wiązać się ze zwiększeniem wagi.
6. Zbyt częste lub zbyt rzadkie jedzenie
Część osób myśli, że powinniśmy jeść co dwie lub trzy godziny. Jeśli jednak w ciągu dnia nasza aktywność fizyczna nie jest zbyt duża, trzeba pamiętać o działaniu mechanizmu insulinowego. Jeżeli będziemy jeść co trzy godziny, a insulina nie zdąży spaść, to za trzy godziny, przy spożywaniu kolejnego posiłku, hormon ten ponownie wzrośnie. W obecności insuliny tkanka tłuszczowa się nie spala. Insulina musi opaść, żeby mógł się włączyć hormon antagonistyczny – glukagon – który również znajduje się w trzustce.
Taki mechanizm fizjologiczny u człowieka trwa mniej więcej od czterech do sześciu godzin. Insulina wzrasta po posiłku, żeby zapakować jedzenie w komórki, po czym spada – zaczyna się okres między posiłkami i faza wczesnego głodu. Jesteśmy tak skonstruowani, że odkładamy sobie tkankę tłuszczową na wypadek głodu. Mamy również hormony, które umożliwiają nam korzystanie z tej tkanki tłuszczowej. Takim hormonem jest choćby glukagon, który włącza się tylko wtedy, kiedy spadnie insulina.
Często a mało – czy to się sprawdza?
Po zleceniu moim pacjentom badań krzywej cukrowej i insulinowej zauważam, że niektórzy już na czczo mają wysoką insulinę. To oznacza, że już wtedy mają problem ze spalaniem tkanki tłuszczowej. Po dwóch i po trzech godzinach (niektórzy robią takie dłuższe badania), wciąż mają wysoką insulinę. Jeżeli ktoś już po trzech godzinach je posiłek, a insulinę miał na poziomie 100 (norma jest do 25), nie ma żadnej szansy na spalenie tkanki tłuszczowej. Dlatego dobrze jest rzadziej jeść posiłki.
Trafiłam nawet na badania, w których grupą kontrolną były osoby z cukrzycą. Okazało się, że lepiej było kontrolować poziom cukru i insuliny u tych osób, które jadły dwa lub trzy duże posiłki w ciągu dnia, zamiast czterech, pięciu czy nawet sześciu posiłków.
Teoria, zgodnie z którą należy jeść często a mało, jest według mnie błędna, ale powtarzana wielokrotnie stała się prawdziwa. W momencie, gdy tak wiele osób ma teraz problem z insuliną, zaburzeniami hormonalnymi, cukrzycą czy otyłością – teoria ta wydaje się nierealna.
Lepiej jeść rzadziej, a lepiej
Stale coś jemy, stale jemy mało, nawet jeżeli zjemy kawałek chipsa – czy to też jest mało? Lepiej jeść rzadziej, a bardziej treściwe i odżywcze produkty.
Co się zaś tyczy zbyt rzadkiego jedzenia: niektórzy jedzą dwa posiłki w ciągu dnia. Istnieje nawet dieta intermittent fasting – rodzaj „głodowania”. Może się ona sprawdzić, jednak u niektórych osób zauważyłam, że jedzenie tylko dwóch posiłków powoduje stabilizację wagi, stagnację. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej się odchudzamy wtedy, kiedy zjadamy trzy posiłki w ciągu dnia. Mam jednak wśród pacjentów osoby, które funkcjonują na dwóch posiłkach. Dobrze się przy tym czują i nie mają spadków energetycznych w ciągu dnia.
7. Zaburzenia hormonalne
Wiele osób ma problemy z tarczycą (o czym często nie wiedzą). Niedoczynność tarczycy może wynikać z niedoboru jodu, którego się tak bardzo boimy. Z moich obserwacji wynika, że wzrost podaży jodu w diecie zwykle powoduje, że tarczyca zdecydowanie lepiej pracuje. Moi pacjenci mają też często niedobór witaminy D3, który również może wpływać na złą pracę tarczycy. Witamina ta jest potrzebna wszystkim hormonom w organizmie.
Niedobór witaminy D3 może wynikać z tego, że nie przebywamy na słońcu albo smarujemy się filtrami. Natomiast jeśli już przebywamy na słońcu i nie smarujemy się filtrami, to jemy tak „chudo” (niskotłuszczowo), że nasz organizm nie ma z czego wytworzyć tej witaminy. Do jej produkcji potrzebny jest cholesterol, więc powinniśmy sięgać po produkty zwierzęce.
Zaburzenia hormonalne to między innymi problemy z tarczycą, niedoczynność tarczycy, ale i Hashimoto (obejrzyj film na temat Hashimoto). Są to również inne zaburzenia autoimmunologiczne, od których zależy później uwalnianie hormonów, czy np. nadmiar insuliny, która może z kolei wpływać na nadprodukcję prolaktyny lub testosteronu. To wszystko ma bardzo negatywny wpływ na procesy odchudzania.
Czasami trudno jest ustalić, co tak naprawdę jest pierwotną przyczyną tych problemów. Insulinę możemy kontrolować za pomocą diet niskowęglowodanowych. Czasami jednak spotykam osoby, które pomimo stosowania takiej diety oraz pomimo treningów wysoce intensywnych (które również są świetne w tej kwestii), nie są w stanie schudnąć. Wtedy na pewno konieczna jest wizyta u endokrynologa – mądrego endokrynologa.
8. Zbyt duże lub małe porcje
Załóżmy, że jemy te trzy posiłki w ciągu dnia, ale porcje są malusieńkie albo są to same warzywa, bo chcemy przyspieszyć proces. Niestety, często go wręcz spowalniamy, ponieważ zbyt małe porcje mogą się przyczynić do odczuwania głodu pomiędzy posiłkami. Dodatkowo insulina i cukier tak bardzo spadną, że aż włączy się kortyzol – hormon stresu, który zasygnalizuje, że jesteśmy niedożywieni, bo nie najedliśmy się do syta.
Jeśli jemy rzadziej, to posiłki powinny być bardziej treściwe, bardziej zasobne w tłuszcz. Tłuszcz w nadmiarze się nie wchłonie – po prostu przez nas przeleci (i najwyżej „kupa będzie trochę luźniejsza”). Węglowodany z kolei wchłoną się i odłożą w każdej ilości, ponieważ komórki tłuszczowe mają nieograniczone możliwości powiększania się. Komórki tłuszczowe to nie jest ten sam tłuszcz, który zjadamy – to węglowodany zamieniane w trójglicerydy, które są tam umieszczane w komórkach tłuszczowych. To jest nasz magazyn. Białka spożyte w nadmiarze także potrafią się zamienić w tkankę tłuszczową. One też obciążają nieco wątrobę i nerki, dlatego należy z nimi uważać. Dobrze jest mieć dość dużo tłuszczu w diecie, natomiast w przypadku węglowodanów to już indywidualna kwestia.
Ile to jest zbyt mało, a ile to jest zbyt dużo na posiłek?
Trzeba się sugerować przede wszystkim tym, abyśmy byli syci między posiłkami. Posiłki warto spożywać w odstępach co pięć–sześć godzin, choć sprawa jest bardzo indywidualna. Wszystko zależy od tego, jaką mamy aktywność w ciągu dnia, jak się czujemy po jedzeniu, jaki mamy poziom energii, czy jaki mamy poziom insuliny.
Ponadto jeszcze raz zachęcam do tego, żeby prowadzić dzienniczek żywieniowy (zapisujemy godzinę pobudki, o której godzinie i co zjedliśmy, wypróżnienie, poziom satysfakcji, samopoczucie, poziom energii – wszystko jest bardzo istotne). Dieta powinna gwarantować regularne wypróżnienia, najlepsze samopoczucie i wysoki poziom energii – pod warunkiem oczywiście, że się wyspaliśmy. Sen i relaks mają ogromne znaczenie w procesie powrotu do zdrowia.
Przeczytaj mój e-book 7 sposobów na to, by Twoja waga zaczęła spadać.
Sprawdź też nasze pozostałe e-booki:
Autor
Tagi
Komentarzy: 9
Pozostaw komentarz
Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.
Administratorem Państwa danych osobowych jest osobowych jest Iwona Wierzbicka, prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Ajwendieta Dietetyka Kliniczna Iwona Wierzbicka (NIP: 9910011175). Dane osobowe przetwarzane będą wyłącznie w prawnie usprawiedliwionych celach administratora danych polegających na prezentowaniu komentarzy dotyczących funkcjonowania serwisu internetowego oraz jakości towarów i usług w nim dostępnych. Podanie przez Państwa danych osobowych jest dobrowolne, ale też niezbędne do opublikowania komentarza. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Państwa danych osobowych mogą Państwo znaleźć w naszej Polityce prywatności na temat zasad przetwarzania danych osobowych.
Podobne tematy
Masz insulinooporność? Te rady są dla ciebie!
Masz insulinooporność? Przez trzy miesiące wypróbuj na sobie poniższe sposoby i sprawdź, jak się poczujesz. Te rady są właściwie dla każdego – dla zdrowia! Co jest ważne? Czysta micha – zrezygnuj (tak na 100%, a…
WIĘCEJ >Białko – najważniejszy składnik organizmu
Białko to drugi co do wielkości (po wodzie) składnik naszego organizmu. Można powiedzieć, że wszystko zbudowane jest z białka: mięśnie, stawy, organy wewnętrzne, hormony, enzymy. W organizmie ludzkim jest około 10–14 kg białka z czego…
WIĘCEJ >Zespół jelita drażliwego (IBS)
Zespół jelita drażliwego (czyli tzw. IBS) charakteryzuje się niewłaściwym funkcjonowaniem przewodu pokarmowego i jest najczęstszą przyczyną wizyt u specjalisty. Sprawdź, co warto wiedzieć na ten temat. Zespół jelita drażliwego – co to takiego? Prawidłowa praca…
WIĘCEJ >Czekoladki – co zawierają?
Taki zwyczaj w Polsce, że jak w gości to ze słodkościami, jak dziękujemy to kupujemy czekoladki, jak na imieniny to z bombonierką, jak do dziecka to z toną słodyczy. Jak urodziny to tort, jak popołudniowa
WIĘCEJ >
Wszystko ok, ale w Pani artykułach brakuje mi literatury… Byłoby super, gdyby na potwierdzenie swoich słów przytaczała Pani artykuły naukowe/książki.
Aby zwiększyła się Pani wiarygodność, dobrze by również umieszczać wyniki badań pacjentów, które podobno są lepsze? Spadają przeciwdziała, zwiększa się poziom żelaza, ale gdzie na potwierdzenie tego wszystkiego są wyniki badań?
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Pracę Iwony w gabinecie Ajwen można potraktować jako jedne wielkie badanie. Tam jest taki przemiał osób, że wystarczy to tylko spisać na papier i robić habilitację. Mi nie potrzebne są żadne badania (często zmanipulowane), by z powodzeniem stosować te metody u siebie w gabinecie.
Otóż to Johny!! Pracuję z ludźmi, oni są moimi „dowodami naukowymi” 🙂 i jeden z nich:
Pani Iwono,
a czy to wszystko dotyczy również paleo?
Wydaje się, że wszystko jest ok, podaż realnie ok, ruch, wit d3 jest, hormony w normie, waga stoi.
Czy jest coś jeszcze co warto by sprawdzić?
Ile kalorii się spożywa. Nie oszukujmy się, żadna, nawet najzdrowsza dieta bez ograniczeń ilościowych nie pomoże schudnąć
podstawa w procesie odchudzania jest aktywny tryb zycia, dodatkowo trzeba pamietac o diecie, dobrze jest tez wspomoc metabolizm naturalnym suplementem be slim 3
Co do tych 2000 kalorii, to prawda jest taka, że każdy organizm działa inaczej. U mnie z bioimpedancji wyszło, że powinnam spożywać 1200-1300. Więc te normy to mit
Czy to oznacza, że tłuszcz który spożywamy nie może wpłynąć na wzrost tkanki tłuszczowej? Czyli gdyby hipotetycznie ktoś przekraczał mocno swoje zapotrzebowanie kaloryczne jedząc same posiłki bialkowo tłuszczowe to nadal by nie tył? Jakoś trudno w to uwierzyć.
zbyt odżywcza dieta, też będzie się przyczyniała do wzrostu wagi…czytaj punkt 5 🙂